Na poczatku wpisu cos banalnego - podczas logowania sie tu do serwisu trzeba kliknac w odpowiednie obrazki, prawda? Zapewne kazdy tak ma. Dzis mnie zagieło lekko. "Kliknij w kazdy obrazek, ktory zawiera... stokrotke" Jak dla mnie to byla metoda losowania poniewaz jak sie okazalo moja znajomosc kwiatow polnych nie powala, wstyd oj wstyd. Mysle, ze uzupelnic trzeba bedzie ta wiedze;)
Mialem dzis plany montazu panelu ogrodzenia zdemontowanego podczas ostatnich robot przy elewacji (od lata podworko nie jest calkowicie zamkniete z uwagi na jego brak a to mnie troche irytuje, szczegolnie podczas moich dlugich, czasem kilkumiesiecznych nieobecnosci tutaj). Plany popsula mi pogoda. Tuz po sniadanku, ulubionej herbatce z cytrynka na mazury powrocila zima, konkretna - padalo, wialo, szans na zrobienie tego z jakakolwiek przyjemnoscia nie bylo. Postanowilem wiec pojechac i odwiedzic tesciowa jako, ze wczoraj mialem lenia i pol dnia ogladalem filmy (thrillery - swoja droga swietne), ostatni raz takie ogladanie to mialem chyba ze 2-4 lata temu heh.
Snieg, dosc obfite opady nie powinny dziwic nikogo, szczegolnie w porze zimowej, a jednak... Pojechalem do mamy mojej malzonki okrezna droga, przez las, zeby troche pozachwycac sie urokami, zrobic kilka fajnych fotek itd.... Po drodze spotkalem szwagra - ten jak pirat jezdzi, malo czolowki nie mielismy, zatrzymalismy sie, pogadalismy chwile i umowilismy sie na popoludnie- i tak zamierzalem go odwiedzic bo przylecialem samolotem i nie mam tutaj niektorych narzedzi a od stolarz to ma czego potzrebuje.
U tesciowej posiedzialem 2-3 godz, pogadalem, nakarmila mnie (jak zwykle:), na wyjazd dala jajka z wlasnego chowu, ktore swoja droga uwielbiam po czym wrocilem do miasta zahaczajac o sklep, zeby uzupelnic zapasy w lodowce. Po wyjsciu ze sklepu zonk. Cytrynie cos sie stalo i nie chciala zapalic. w ogole nic, zero odzewu na przekrecenie kluczyka. Znam to z przeszlosci, kiedys juz tak miala i po ostudzeniu palila jak zwykle, wiec... czekalem. Czekalem i czekalem, zaczalem marznac a tu lipa, dalej nic. Nie wiem skad ja mialem dzis do tego auta cierpliwosc. po 1,5h przestala sie buntowac, pojechalem dalej- do szwagra. Przycialem u niego w koncu ostatni panel z wybudowanej rok temu kuchni o ktory wiele razy bylem proszony przez malzonke, ale zawsze bylo cos wazniejszego do zrobienia. W kazdym razie kuchnia jest skonczona juz w 100 proc, kazdy detal.
Zeby nie bylo za prosto wrocic do domu to pod szwagra domem cytryna znow focha strzelila. Ten juz mnie namawial, zebym zostal na noc, ale wiedzialem czym to grozi - jutro mialbym kaca. Skusilem sie wiec na kolejna herbatke po ktorej proba odpalenia autka powiodla sie i wrocilem do domku a zeby bylo smiesznie to pod domem gasilem i zapalalem ok 5 razy i za kazdym razem bylo ok. Zlosliwa cytryna, nie zdaje sobie sprawy z tego, ze to ja wybiore kiedys date zlomowania a nie ona!!! Do listy wiec doszla teraz naprawa samochodu, ale to chyba na kolejny moj pobyt tutaj bo teraz sie nie wyrobie. Najgorsze jest to, ze moja O. ze swoim chlopakiem przylatuja za tydz na osiemnastke kuzynki i beda mieli klopoty z tym autem, ale nic juz na to nie poradze, bedzie z nimi Kuba z wawy swoim autem wiec jakby co to poratuje. Po powrocie do domku, szybka kolacyjka i plotki z malzonka i corka na facetimie... ok 1,5h. E. musiala sie kazdego szczegolu dowiedziec- co u mamy, jak wyglada, jak sie czuje itp, Martwi sie jak kazde chyba dziecko o swojego coraz to starszego rodzica. Zrozumiale...
Spedzanie nocy, sen
Jak jestem tutaj, w pl u siebie w domku tak sie wysypiam, taka mi to przyjemnosc sprawia, ze ostatniej nocy spalem prawie 12 godz. Wiem, za duzo, ale ok 3.30 rano musialem sie ubrac i wyjsc z domu bo tak wialo, ze przy oknie od sypialni kabel antenowy uderzal o parapet okna i mnie irytowal. Po jego tymczasowym przytwierdzeniu wrocilem do spania. Rano mimo sniezycy zamontowalem go w klipsy tak jak byc powinien - wszystko przez te demontarze niektorych rzeczy na potrzeby zrobienia elewacji w lato...Mimo wszystko uwielbiam tu byc, byc tu sam czy z rodzina jakkolwiek tu jest miejsce, gdzie regeneruje swoje cialo, porzadkuje mysli a kiedy juz wyjazdu nadejdzie czas - wiadomo - smutny moment to mimo wszystko cieszy mnie kazda mniejsza lub wieksza rzecz, ktora udalo mi sie dodac do tego domu w czasie kazdego pobytu, cos co zwyklem tu robic z przyjemnoscia;). Czas mojego wyjazdu rowniez nadchodzi nieuchronnie. Teraz nastepnym razem tu bede jak zlapie pare dni wolnego, ale jak szybko to nastapi? Sam nie wiem. Wiadomo, bede kombinowal jak zwykle:):):)
Dzis tez nie siedze do pozna - jutro wczesniej wstane, musze ten swoj rozleniwiony zegar biologiczny i pory pudzenia przyspieszyc o kilka godz, zeby nie bylo szoku od przyszlego poniedzialku, takze ja juz w lozeczku, czego zycze rowniez wszystkim, ktorzy dzis jeszcze czytaja lub pisza lub po prostu maja inne swoje obowiazki - do lozka!