Spełniony:)

Obudzilem sie oczywiscie po 9-tej bo zamiast isc spac wczesniej jak zaplanowalem to "wczesniej" jedynie poszedlem do lozka a spac polzylem sie po 1-szej -to sa efekty zabierania do lozka kompa, zaczytalem sie...

Dzis rano, troche zly na pozna godzine pobudki, po sniadanku wyszedlem sobie z herbatka na zewnatrz i tak jak kilka dni wczesniej zauwazylem slady na sniegu, slady racic. To mi dalo kopa, ze to ogrodzenie musi zostac naprawione wiec nie zwlekajac zbyt wiele, nie zasiadajac przed kompem, zlodziejem czasu wybralem sie do miasta po wszystkie potrzebne mi rzeczy. Troche sobie polazilem od sklepu do sklepu bo nigdzie nie moglem znalezc... drutu, tak - zwyklego drutu do mocowania siatki. Chodzac z jednego miejsca do drugiego, dopytujac znalazlem. Kiedys znalem tu kazdy kąt, kazde miejsce, kazdy sklep i jego asortyment lecz na przestrzeni lat wszystko sie pozmienialo, wydaje mi sie, ze mentalnosc ludzi rowniez- kazdy jakby za kare pracowal, zdawkowo udzielajac jakichkolwiek wskazowek. Takie przynajmniej odnioslem dzis wrazenie.

Wrocilem do domku, ubralem sie porzadnie bo wieje dzis jak cholera i temp odczuwalna jest duzo nizsza od faktycznej i wzialem sie od razu. To ogrodzenie to byl glowny punkt na mojej liscie w czasie tego pobytu a ze troche czasochlonne i pogoda nie za bardzo to nie do konca wierzylem, ze uda mi sie to zrobic, bardziej spodziewalem sie jakiejs prowizorki do wiosny czy lata jednak jest... zrobione. Tak jak chcialem i tak jak byc mialo. Mam to za soba. W miedzyczasie spotkalem sasiadke - zdziwiona, ze jestem skoro niedawno (okres swiat) bylem, zdziwiona tymbardziej ze jestem juz ponad tydz. Z jednej strony- fajnie bo wiem, ze nikomu nie przeszkadza moja czesto glosno sluchana muzyka z drugiej -fakt, ze nikt nie wie, nie widzi, nie slyszy co sie u mnie dzieje nie napawa radoscia. Wiadomo, jak kazdy kto zostawia dom pusty na dluzej obawiam sie np wlaman itp itd wiec naprawa ogrodzenia troche mnie uspokoi, choc wiem, ze jak cos ma sie stac to sie stanie, po prostu...

Sasiadka potwierdzila, ze widywala sarenki w okolicy i wcale ją odkryte dzis przeze mnie slady nie dziwia.


Po rozmowie z sasiadka, po pracy posprzatalem caly bajzelek ktory wczesniej zrobilem w garazu i wstawilem juz samochod, poniewaz raczej juz nie bede go uzywal tym razem. Wrocilem zmarzniety jak cholera do domku. Nos i policzki mialem czerwone jakbym wrocil z siarczystego mrozu a palcy u rak, ich koncow mimo pracy w rekawiczkach nie czulem.

Wzialem sie za obiadek, teraz jestem wlasnie po jego spozyciu i leniwie siedzac z goraca herbatka zastanawiam sie jakie plany na dzisiejszy wieczor oraz na jutro, zeby jak najnajmniej rzeczy zostawiac na ostatni moment. Wiem, ze dzis jeszcze czeka mnie spacerek (jak sie dobrzeubiore to moze byc przyjemny;) w kierunku miasta do bankomatu bo jestem pusty jak beben rolling stonesów, poza tym chcialem odwiedzic grob rodzicow i przymusowo oczywiscie nad jezioro, bo co to bylby za pobyt, zeby nie zrobic rundki nad wode, lub chociaz molo, choc ostatnio bedac tu jesienia zalowalem, ze mimo niepewnego samopoczucia wybralem sie by zobaczyc polska zlota jesien nie do konca bedac dobrze ubranym. Skonczylo sie zapaleniem pluc, wizyta w szpitalu kilkoma innymi niepotrzebnymi wizytami u lekarza itd itd. Caly moj pobyt tutaj zamiast byc przyjemny stal sie pobytem, ktorego nigdy nie chcialbym powtorzyc. Facet czasem jest gorszy od dziecka a pogoda zdradliwą jest...

Jutro musze zadzwonic do urz miasta bo nie mam iformacji (poczta jeszcze do mnie zadna nie dotarla) na temat podatkow, ktore o ile mi wiadomo (moze sie myle) powinny byc oplacone do 15 marca, wlasciwie to chodzi mi o "kwote do zaplacenia", zeby to zrobic i nie musiec juz o tym pamietac, to samo z oplata za smieci, bo z tego co sie dowiedzialem to wszystkie te oplaty w tym roku sie zmienily, oczywiscie wiadomo, wzrosly bo nie inaczej...

Cala reszta z jutrzejszych obowiazkow to taki przedwyjazdowy standard - kuchnia, lazienka i podlogi wszedzie do mycia. Zawsze jest fajnie i milo przyjechac do czysciutkiego domku, wejsc i po prostu rozgoscic sie, nawet mimo tego, ze za tydz, na weekend bedzie tutaj moja coreczka O. ze swoim chlopakiem i Kuba z malzonka - to oni znaja warunki - "do jakiego domu wchodzisz taki dom zostawiasz".

... I znow bedzie smutno wyjezdzac, ehh jak ja tego nie lubie....

Dopijam herbatke i ide na spacerek, moze spacerkiem zaglusze mysli o wyjezdzie...


Tymczasem milego popoludnia!

Komentarze

Dodawanie komentarzy dostępne po zalogowaniu

Zaloguj się